Pojechałem do evolution sport zobaczyć czy jest strój, który zamawiałem 2 tyg. temu, niestety dowiedziałem się, że go w ogóle nie będzie;/ Pojechałem na chwilkę do lasku na chwilę i zastanawiałem się czy by się nie przejechać nad rusałkę, naszczęście coś mnie tknęło i wróciłem do domu. Jak wszedłem do niego zobaczyłem przez okno wichurę taką jakiej u mnie dawno nie było.
Spontanicznie zapytałem mamę czy mogę wyjść na rower. O dziwo się zgodziła, pomimo dwudziestej, ale tylko na 15 min, więc czym prędzej się ubrałem i wyskoczyłem z domu. Pojechałem do lasku Marcelińskiego, przejechałem w nim jakieś 2 km, nawet nie, bo dość miałem stracha-nie było nikogo, błoto, ja sam z komórką bez kasy na koncie. Chciałem wypróbować wkońcu swoją lampkę . Spisała się ZNAKOMICIE, jak na moje wymagania w lesie zdała egzamin ;)
Dzisiaj po dość udanym dniu w szkole mama poprosiła mnie bym zawiózł do swojej chrzestnej tajną przesyłkę ; ) Jechałem bułgarską pod wiatr, miałem wracać inną drogą, ale postnowiłem, że skoro tak ładnie wieje, to czemu by nie wrócić z wiatrem? Przy Marcelińskiej skręciłem do lasku by urozmaicić sobie co nieco powrót. W lasku drogi zabłocone i ŚNIEG.
Kolejna krótka przejażdżka , gdyż tak jak pisałem, lekarz mi zabronił aktywnego wypoczynku. Wybrałem się do Kuby zobaczyć z nim jak wygląda jego rower po zimie, trochę go przeczyścić i przejechać się na stację, by dowiedzieć się, że automat do pompowania jest zepsuty. Potem przejechałem się troszkę po osiedlu i do domu, gdyż dopadł mnie atak kaszlu, który jest wynikiem ostatniej choroby, we wtorek idę do lekarza-mam nadzieję, że dowiem się czegoś konkretnego :) Chcę bardzo w końcu się wybrać gdzieś dalej!
Pierwsze km w 2010 roku, liczba śmieszna, ale niestety chorowałem przez 3 tyg. i lekarz mi w czasie regeneracji zabronił po chorobie mi w ogóle aktywnie spędzać czas :(, przez jakiś czas. Więc przejechałem się tylko doładować kom kartę i po klej do dętek, bo potrzebuję załatać dziurę w dętce od starego roweru, w którym wkrótce będę jeździł do szkoły ;)