Nudziło mi się w domu, a do obiadu była godzina, więc trzeba iść na rower. Pojeździłem sobie trochę mniej użytkowanymi ścieżkami przez ludzi po lasku marcelińskim, potem nad rusałkę, kółeczko do domu,i również gdzieś tam jeszcze po lasku :P
Po godzinie 18 przypomniałem sobie, że mam Gumisia pen driva, więc postanowiłem mu go oddać. Pojechałem do Głuchowa, oddałem, i Gumiś zaproponował mi wyjazd nad jezioro, z miłą chęcią się zgodziłem. Chwilę później wybraliśmy się łącznie z Pawłem i jego kolegami :) Pograliśmy w siatę, następnie ja z Maciejem poszliśmy się wcześniej niż wszyscy wykompać, bo nie chcieliśmy siedzieć tak długo jak cała reszta, bo do poznania też trzeba wrócić ;P Powrót momentami szybki, a czasem trochę wolniejszy, wycieczka udana : )
Do szkoły rowerkiem, a po szkole z Gumisiem i Grzechem przejechać się przez lasek Marceliśnki, Do Skórzewa przez Plewiska i do domu. Nie chciałem nigdzie dale jechać, bo jakoś tak mniej komfortowo z ksiązkami się jeździ, i wieczorem miałem udać się na Nocną masę krytyczną, już byłem cały ubrany, dość ciepło i przygotowany, i nagle dostałem cynk, że nie jedziemy, bo pada i ma padać jeszcze mocniej. I dobrze, że nie pojechaliśmy, ale dobija mnie fakt, że ciągle coś wypada jak jest jakaś masa, albo choroba, albo jakieś spotkanie do bierzmowania, albo bardzo zła pogoda :/
Ponownie wybrałem się do evolution sport wybrać strój inny niż planowałem kupić. Kupiłem! Taki biało-czerwony komplecik, spodenki dokupie w tygodniu, potem przejechałem się po lasku mareclińskim : )
Miałem jechać z Grzechem, jednak coś mu wypadło i pojechałem sam. Najpierw na nowinę do cioci jej coś zawieść, przez lasek a potem ul. Polską, później Rusałka dwa kółeczka i powrót dłuższą drogą przez lasek. Bardzo przyjemnie się jechało : )
Po kolejnym okresie choroby znów wybrałem się na rower. Wyjechałem Jawornicką na Junikowo i stamtąd starałem się jechać laskiem drogami, których wcześniej nie miałem okazji poznać, jedno miejsce mnie szczególnie na początku zauroczyło, ale o tym kiedy indziej : ) Potem wyjechałem na marcelińskiej na ścieżkę rowerową wzdłuż ul, Polskiej, którą nieświadomie dojechałem nad Rusałkę. Nie zatrzymywałem się bo już była prawie 20, i spowrotem wróciłem ścieżką, a potem znowu innymi dróżkami leśnymi, których również wcześniej nie miałem okazji poznać. Dzisiejszego dnia miałem okazję wypróbować trzy nowe rzeczy : kask, spodobał mi się, bo dzięki niemu włosy mi nie przeszkadzały i nie wchodziły w oczy :P, rogi, które miałem wcześniej przy starym rowerze, i chustkę na szyję, którą zamówiłem na allegro za 23 zł i muszę przyznać, świetny produkt :)
Zadzwonił do mnie Gumiś czy się gdzieś przejedziemy, po godzinie przyjechał po mnie i najpierw pojechaliśmy do Grzecha po Słuchawki i bidon, bo jeszcze nie kupiłem swojego. Pogadaliśmy chwilę i ruszyliśmy. Jechało się całkiem przyjemnie. Nad maltą zrobiliśmy dwa kółka po czym ruszyliśmy do domu, ponieważ zaczeło się powoli ściemniać. Gdy już każdy odjeżdżał w swoją stronę pożyczyłem Gumisiowi lampkę. Dzięki wielkie za to, że pojechałeś i, że czasami na mnie czekałeś:P I jeszcze jedno niewyraźne foto: :)