Po zjedzeniu obiadu wybrałem się Grunwaldzką do Gumisia, czyli do Głuchowa. Stamtąd wyruszyliśmy do Dopiewa do mojej kuzynki po ćwiczenia od chemii.Dojazd nie przysporzył takich wrażeń jak powrót. Ja twierdziłem, że znam wszystkie drogi dojezdne do Dopiewa, i Gumiś był przekonany, że się mylę. Pokazał mi piękną asfaltową drogę przy autostradzie, której faktycznie nie znałem. Więc nią pojechaliśmy. Na początku było naprawdę super, wiatr w plecy, dobry asfalt, lecz nagle asfalt się skończył. Jechaliśmy przez dziurawe pole przy samej autostradzie. Nagle strumyczek, to już zupełnie zgłupieliśmy, ale zaraz dalej zanleźliśmy przejście. I ruszyliśmy dość błotnistą drogą, a potem już normalna polną drogą i dotarliśmy już do Głuchowa. Napiliśmy się, i ruszyłem do Poznania, bo już się robiło szaro na niebie. Gumiś przypomniał sobie, że nie ma wody, na jutrzejszy wyjazd do Gniezna, więc do Plewisk pojechał ze mną. Popilnowałem mu roweru, przed biedronką, po czym już samemu wróciłem do domu. Wycieczkę uważam za udaną : )
Zadzwonił do mnie Gumiś czy się gdzieś przejedziemy, po godzinie przyjechał po mnie i najpierw pojechaliśmy do Grzecha po Słuchawki i bidon, bo jeszcze nie kupiłem swojego. Pogadaliśmy chwilę i ruszyliśmy. Jechało się całkiem przyjemnie. Nad maltą zrobiliśmy dwa kółka po czym ruszyliśmy do domu, ponieważ zaczeło się powoli ściemniać. Gdy już każdy odjeżdżał w swoją stronę pożyczyłem Gumisiowi lampkę. Dzięki wielkie za to, że pojechałeś i, że czasami na mnie czekałeś:P I jeszcze jedno niewyraźne foto: :)
Spontanicznie zapytałem mamę czy mogę wyjść na rower. O dziwo się zgodziła, pomimo dwudziestej, ale tylko na 15 min, więc czym prędzej się ubrałem i wyskoczyłem z domu. Pojechałem do lasku Marcelińskiego, przejechałem w nim jakieś 2 km, nawet nie, bo dość miałem stracha-nie było nikogo, błoto, ja sam z komórką bez kasy na koncie. Chciałem wypróbować wkońcu swoją lampkę . Spisała się ZNAKOMICIE, jak na moje wymagania w lesie zdała egzamin ;)
Dzisiaj po dość udanym dniu w szkole mama poprosiła mnie bym zawiózł do swojej chrzestnej tajną przesyłkę ; ) Jechałem bułgarską pod wiatr, miałem wracać inną drogą, ale postnowiłem, że skoro tak ładnie wieje, to czemu by nie wrócić z wiatrem? Przy Marcelińskiej skręciłem do lasku by urozmaicić sobie co nieco powrót. W lasku drogi zabłocone i ŚNIEG.