Po kolejnym okresie choroby znów wybrałem się na rower. Wyjechałem Jawornicką na Junikowo i stamtąd starałem się jechać laskiem drogami, których wcześniej nie miałem okazji poznać, jedno miejsce mnie szczególnie na początku zauroczyło, ale o tym kiedy indziej : ) Potem wyjechałem na marcelińskiej na ścieżkę rowerową wzdłuż ul, Polskiej, którą nieświadomie dojechałem nad Rusałkę. Nie zatrzymywałem się bo już była prawie 20, i spowrotem wróciłem ścieżką, a potem znowu innymi dróżkami leśnymi, których również wcześniej nie miałem okazji poznać. Dzisiejszego dnia miałem okazję wypróbować trzy nowe rzeczy : kask, spodobał mi się, bo dzięki niemu włosy mi nie przeszkadzały i nie wchodziły w oczy :P, rogi, które miałem wcześniej przy starym rowerze, i chustkę na szyję, którą zamówiłem na allegro za 23 zł i muszę przyznać, świetny produkt :)
Po zjedzeniu obiadu wybrałem się Grunwaldzką do Gumisia, czyli do Głuchowa. Stamtąd wyruszyliśmy do Dopiewa do mojej kuzynki po ćwiczenia od chemii.Dojazd nie przysporzył takich wrażeń jak powrót. Ja twierdziłem, że znam wszystkie drogi dojezdne do Dopiewa, i Gumiś był przekonany, że się mylę. Pokazał mi piękną asfaltową drogę przy autostradzie, której faktycznie nie znałem. Więc nią pojechaliśmy. Na początku było naprawdę super, wiatr w plecy, dobry asfalt, lecz nagle asfalt się skończył. Jechaliśmy przez dziurawe pole przy samej autostradzie. Nagle strumyczek, to już zupełnie zgłupieliśmy, ale zaraz dalej zanleźliśmy przejście. I ruszyliśmy dość błotnistą drogą, a potem już normalna polną drogą i dotarliśmy już do Głuchowa. Napiliśmy się, i ruszyłem do Poznania, bo już się robiło szaro na niebie. Gumiś przypomniał sobie, że nie ma wody, na jutrzejszy wyjazd do Gniezna, więc do Plewisk pojechał ze mną. Popilnowałem mu roweru, przed biedronką, po czym już samemu wróciłem do domu. Wycieczkę uważam za udaną : )
Zadzwonił do mnie Gumiś czy się gdzieś przejedziemy, po godzinie przyjechał po mnie i najpierw pojechaliśmy do Grzecha po Słuchawki i bidon, bo jeszcze nie kupiłem swojego. Pogadaliśmy chwilę i ruszyliśmy. Jechało się całkiem przyjemnie. Nad maltą zrobiliśmy dwa kółka po czym ruszyliśmy do domu, ponieważ zaczeło się powoli ściemniać. Gdy już każdy odjeżdżał w swoją stronę pożyczyłem Gumisiowi lampkę. Dzięki wielkie za to, że pojechałeś i, że czasami na mnie czekałeś:P I jeszcze jedno niewyraźne foto: :)